piątek, 5 kwietnia 2013

7.

*Z perspektywy Jeremy'ego Jonesa*

Męczy mnie ta sprawa, mimo iż wszyscy uważają ją za zamkniętą to ja czuję, że trzeba ją jeszcze raz przeanalizować. Może przesadzam, może chciałbym mieć w swojej karierze taką sprawę, nie wiem. Wiem tylko, że chcę pomóc tym dziewczynkom. Czuję, że ta Jade też sądzi, że coś tu jest nie tak, a najbardziej zastanawia ją Carmen i mnie również.
Szedłem rozmyślając, było wcześnie, ale służba wymaga. Co tydzień robiłem sobie ten spacer, co prawda zawsze był ze mną mundur i gaz łzawiący, ale o tak wczesnej porze nigdy nic się nie działo. Coś mnie pokusiło, żeby wrócić na komisariat na około. Kiedy skręciłem zauważyłem dwie szarpiące się postacie. Odruchowo złapałem za moją broń i podszedłem kawałek bliżej. Po pewnej chwili rozpoznałem Carmen i Jade. Młodsza wyglądała na zawziętą i mającą gdzie cały świat, ale z moim doświadczeniem zauważyłem w jej oczach rozpacz. Jade stała do mnie plecami, ale musiała być zdenerwowana, bo szarpała kuzynkę za rękę i krzyczała. Wiedziałem, że nic nie chce jej zrobić, więc podszedłem i zapytałem czy wszystko w porządku. Dziewczyna podskoczyła i odwróciła się, jej wzrok wyrażał zdziwienie i niechęć. Powiedziała, ze wszystko ok i poszła razem z Carmen w stronę jednego z parków. Czułem, ze lepiej będzie jeżeli pójdę za nimi. Spokojnie oglądałem ich kłótnie zza drzew, a kiedy jedna z nich uciekła, poszedłem za nią. Była to Carmen, kurczowo trzymała ubłoconą torbę. Trzymałem się na dystans żeby mnie nie zauważyła. Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Dziewczyna wyjęła go z kieszeni i przeczytała wiadomość.  W jedne chwili rzuciła wcześniej tak cennym plecakiem o ziemię i wybuchła płaczem. Potem przybiegła Jade.

*Z perspektywy Jade*

Zatkało mnie. Myślałam, że zaraz eksploduję! Wielkimi oczami patrzyłam na chłopaka, a on śmiał się jak bardzo zarumieniła mi się twarz. Z tym wyglądem chciałam zapaść się pod ziemię. To był Michael Way, ale w to nie wierzyłam i dalej nie wierzę. To niemożliwe, żeby ktoś taki stanął na mojej drodze. Oprócz tego, że był spokrewniony z moimi idolami to jeszcze wyglądał nieziemsko! Czarne kosmyki opadające na brwi, zielone śmiejące się oczy i piękny uśmiech sprawiały, że robiło mi się coraz słabiej, a serce biło coraz mocniej.
- Na... serio? - Wreszcie wydusiłam z siebie słowo.
- Tak! - Śmiał się.
- Co Cię tak bawi?
- Bo pierwszy raz ktoś tak na to zareagował, część nie wie kto to, a reszta ma to w dupie.
- Niemożliwe! Ja uwielbiam ich muzykę i w ogóle wszystko. Te teksty naładowane emocjami. Ach! - Zaczęłam mówić z zachwytem.
- No emocje to tam są! - Znów się zaśmiał. - Idziesz do szkoły?
- Yyyy, tak. - Odpowiedziałam nieco zbita z tropu.
- To świetnie, może pójdziemy razem? Chyba, że nie chcesz.
 - Tak! To znaczy.... ja.... nawet nie wiem jak tam dojść także przyda mi się pomoc. - Wydukałam.
Przez pierwsze kilka metrów szliśmy we całkowitej ciszy. Później zaczęliśmy gadać. Każdy temat był dobry, muzyka, sport, szkoła, miasto, dosłownie wszystko. Dawno nie czułam się tak lekka, byłam najzwyczajniej szczęśliwa, do czasu..... Moją uwagę przykuła drobna osóbka skulona na chodniku. Nogi miała przyciągnięte do brody i całą opuchniętą od płaczu twarz. Michael zareagował pierwszy. Podbiegł do niej i zaczął do niej mówić. Nazywał ją Carmen. Na początku nie zrozumiałam co się dzieje. To na prawdę była moja kuzynka, płacząca w środku miasta. Nie wiem czemu, ale do oczu napłynęły mi łzy. Coraz szybszym krokiem zmierzałam ku nim. Stanęłam naprzeciw dziewczyny i pogłaskałam ją po głowie. Miała rozmazany makijaż i potargane włosy. Wyjęłam chusteczki i wytarłam jej buzię. Kiedy się uspokoiła w ciszy razem poszliśmy do szkoły.

23. 01
Z każdym dniem moje obawy są co raz większe i niestety bardziej uzasadnione. Nie chcę wplątywać w to mamy tak długo jak nie będzie trzeba. Wyciągnę z Carmen co się dzieje. Jutro zabiorę ją do pana Jonesa i wszystko się wyjaśni.
Michael, bo tak ma na imię jest bratem tych Wayów! Jest taki miły i zaproponował mi pomoc. Był tamtego dnia i widział co się stało, także może tylko pomóc. Powiedział, że chętnie zobaczy mój uśmiech kiedy wszystko się ułoży. Awww....
_______________________________________________
Chciałam już wyjaśnić co z Carmen, ale tak jakoś mi nie wyszło, ale za to w następny rozdziale już na 100% uchylę rąbka tajemnicy :3
Jeżeli już tu jesteście to bardzo bym prosiła o zostawianie komentarzy. Nie muszą być one długie, wystarczy słowo, emotikona lub jakiś znak. Możecie, a nawet bym tego chciała żebyście jak co to poprawiali moje błędy. Nie będę za to na nikogo wrzeszczeć :)

3 komentarze:

  1. Siem, tu NattaATL z tt. Doczekałam sie rozdzialu :) podoba mi sie twoj styl pisania i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział. No mam nadzieję że niedługo się to wyjaśni. Umieram z ciekawości... :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z niecierpliwością. Super piszesz :)

    OdpowiedzUsuń