sobota, 11 maja 2013

10.

Ręce zaczęły mi się pocić i zakręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W głosie Michaela było coś co wywołało u mnie nagłą panikę. Posłusznie wstałam z krzesła i podeszłam do schodów. Złapałam poręcz żeby się nie przewrócić. Ostrożnie stawiałam kroki tak żeby nie wyjść na ostatnią ofiarę i nie sturlać się na ziemię. Za zakrętem schodów zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka z jakąś kobietą. Z jakiegoś powodu mi ulżyło, ale i poczułam rozczarowanie. Nie wiem na co wtedy liczyłam, a może jednak. Chciałam zobaczyć Gerarda, Mike'ego lub Franka albo Ray'a, ale doskonale wiedziałam, że są teraz w trasie.
- Jade! To moja mama! - Chłopak wskazał na uśmiechniętą kobietę z włoskimi rysami twarzy i orzechowymi oczami.
- Bardzo mi miło. - Powiedziałam z lekko wymuszonym uśmiechem.
- Zawiodłaś się co? - Kobieta zaśmiała się. - Michael wiele mi o Tobie mówił, ale może nie wszystko stracone.
- Ale.... - Serce znowu zaczęło mi bić mocniej. W tym momencie przez otwarte drzwi zauważyłam samochód i krzątającą się przy nim wytatuowaną kobietę, była mi skądś znana, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Ktoś musiał pilnie do toalety. - Ciszę przerwał chłopak, wskazując na drzwi.
Obróciłam się, w drzwiach łazienki stała mała osóbka. Dziewczynka z dwoma kitkami i radosnymi orzechowymi oczami. Przeraziłam się, bo dobrze znałam te twarz ze zdjęć. Zdjęć mojego największego idola. Już wiedziałam skąd znałam tą kobietę! To była Lindsey, a tuż obok mnie stała jej córka Bandit. Przez chwilę stałam jak wryta. Dziecko przebiegło przy mojej nodze i mocno złapało Michaela. Obróciłam się i spojrzałam na tą jakże rozczulającą chwilę, ale zdałam sobie sprawę, że w łazience jest ktoś jeszcze. Z kranu lała się woda, może to Bandit nie wyłączyła, ale nagle dźwięk ustał. Ponownie wykonałam obrót o 180 stopni i..... zatkało mnie. W drzwiach stał nie kto inny jak Gerard. Wycierał ręce w ręczniki i troskliwym wzrokiem patrzył na swoją pociechę, a wtedy spojrzał na mnie. Spotkałam jego oczy, a mój świat zawirował. Chyba na prawdę się zachwiałam, bo odruchowo wyciągnął ręce żeby mnie złapać
- Młody ma dziewczynę? - Z bliżej nieokreślonego stanu wyrwał mnie kobiecy głos za mną.  Domyśliłam się, że to Lindsey.
- To nie jest moja dziewczyna. - Z lekkim zażenowaniem wymruczał Michael.
Całą sytuację podchwyciła Bandit i zaczęła pytać czy się całowaliśmy. Jeszcze bardziej czerwona ja patrzyłam dalej na Gerarda. Nie przeszkadzało mi, że on na mnie też, świdrowałam jego twarz wzrokiem.
- Jestem Gerard.
- Oj, ona to wie. Prawie przed chwilą zemdlała jak dałem jej twój komiks. Ma chyba każdą waszą płytę. - Zaśmiał się Michael.
- To super! Mały przynajmniej znalazł sobie jakąś porządną laskę! Widać, że Ci się podoba. - Irytował go Gerard. - Nigdy nie miał dziewczyny. - Te słowa skierował do mnie.
- My..... My.... Nie jesteśmy...... Nie jesteśmy parą. - Musiałam odwrócić wzrok żeby wydukać to kilka słów. - Ja jestem Jade.
Gerard uścisnął mnie przyjacielsko, a potem Lindsey. Bandit zaczęła zadawać mi mnóstwo pytań. Czy kocham jej tatę, czy ją znam, a może jej mamę, czy mam siostrę, gdzie mieszkam, czy będę tu przychodzić. Byłam tak przytłoczona, że nie wiedziałam jak się zachować Uratował mnie telefon. Odczytałam wiadomość od mamy : "Wracaj, potrzebujemy Cię"
Przeprosiłam i pospiesznie zebrałam rzeczy. Michael chciał mnie odprowadzić, ale odmówiłam. Znów czułam strach, prawie biegłam. Kiedy przecięłam zakręt na naszą ulicę zauważyłam radiowóz. Oddech miałam przyspieszony. Przed domem panował dziwny bałagan. Przez chwilę nie mogłam go rozpoznać, ale wszędzie było szkło. Dopiero po chwili zobaczyłam wielką dziurę oknie. Rzuciłam się do drzwi. Na schodach siedziała mama i przyciskała do czoła Carmen zakrwawioną gazę. Obok stali policjanci, również Pan Jones. Zostawiłam torbę na ziemi podeszłam do rozpłakanej kuzynki. Za poleceniem mamy przytrzymałam opatrunek, a ona poszła po nowy. Kiedy za chwilę chciała przyłożyć nowy pokazało mi się rozcięcie na czole dziewczyny. Domyśliłam się, że było to szkło z okna, ale co się z nim stało?
___________________________________________
Jest już 10. rozdział i długo wyczekiwany w nim moment.  Pojawił się Gerard z rodziną!
Zmieniłam w trakcie pisania trochę koncepcję, ale robię to za każdym razem :D
Bardzo cieszę się, ze nowe osoby zaczynają czytać opowiadanie. Pamiętajcie o pozostawieniu komentarza, nawet krótkiego. Chcę wiedzieć czy czytacie i jak Wam się podoba :)

4 komentarze:

  1. Czy mi się to podoba? Ja to kocham i już czekam na 11 rozdział. Spowodowałaś że na mojej twarzy zagościł wielki banan :D. Trzymaj tak dalej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. czy się podoba? weź ogarnij dupę. jest fantastyczne ! teraz się wkręciłam, hahaha.
    Wg. reakcja Jade mnie nie zaskoczyła. Mogłaś jeszcze uwzględnić palpitacje serca i zimne poty na widok własnego idola *ach, te doświadczenie*
    OK, TO TERAZ CZEKAM CO DALEJ SIĘ WYDARZY :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy mi się podoba? To jest zajebiste, świetnie piszesz! Czekam na dalsze wydarzenia co do Carmen, bo mnie zaintrygowała, i co z Jade i Michaelem, bo to była by para jak z żurnala :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, czytam, mama? Kurcze, trochę zawód ale tu kto się dalej pojawia? Szanowny pan Way z rodziną! Hahaha no pięknie dokucza bratu! Wszyscy ich parują, bo Jade i Michael do siebie pasują :D No ale ciekawe co się stanie dalej! :3 No i co to było? Włamanie? Może ostrzeżenie za niedostarczone ostatnim razem narkotyki? Zastraszanie? Byle do kolejnego odcinku! :D

    OdpowiedzUsuń