czwartek, 21 marca 2013

4.

Carmen szła obok mnie. Miała na sobie delikatny bordowy płaszczyk i skórzane botki. Włosy przykrywał granatowy berecik. Ubrana była ślicznie, wszystko było idealnie dobrane. Gorzej był trochę z samą nią. Była wychudzona z zapadniętymi policzkami i nieobecnymi oczami. Ja wcale nie wyglądałam lepiej. Włosy związane w kitka, stara chusta i sportowa kurtka. Nie mogłam się z nią równać pod względem stylu, ale nawet to jej nie cieszyło. To był pierwszy dzień szkoły od "wypadku". Mama nie nalegała żebyśmy szły do szkoły, chciała żebyśmy sobie to wszystko poukładały. Po jakimś czasie nadszedł ten moment i wspólnie uznałyśmy, że już wystarczy męczenia się w domu. Carmen zbytnio to nie pomogło, bo jej było wszystko obojętne. Bez różnicy było to czy będzie się  smucić w domu czy w szkole. Ja z kolei martwiłam się jak się tu odnajdę, ale przede wszystkim w mojej głowie cały czas od kilku dni rozgrywała się rozmowa z policjantem, a szczególnie jego ostatnie zdanie. Z zamyślenia wyrwał mnie szkolny dzwonek. Nawet nie zauważyłam kiedy stanęłyśmy przed budynkiem. Przez całą drogę nie zamieniłyśmy nawet słowa. Ciężko nam było przełamać pierwsze lody.
Budynek szkoły nie wyglądał zachęcająco. Obdrapane, szare ściany, tylko w niektórych miejscach były pokryte graffiti. Duże okna były jakby przykurzone i nie było przez nie wiele widać.
- Carmen! Nareszcie jesteś! Wszyscy za Tobą tęskniliśmy! - Podbiegła do nas dziewczyna z rudą burza loków.
- Hej. - Rzuciła krótko Carmen, na jej twarzy pojawił się delikatny, wymuszony uśmiech.
- Choć pójdziemy razem do klasy. - Dziewczyna chyba nie zwróciła uwagi na moją obecność.
- Yyyy.... Wiesz Cindy..... Zaraz przyjdę tylko oprowadzę kuzynkę po szkole. 
- Oooo... Nie zauważyłam Cię. Mam na imię Cindy i zajmuję się organizacją imprez w tej szkole jak i w mieście. - Opowiadała o sobie z wielkim uśmiechem, już jej nie lubiłam.
- Jetem Jade. - rzuciłam krótko, bo Carmen pociągnęła mnie za rękaw w stronę drzwi.
Żadnego słowa, żadnego spojrzenia w moją stronę. Prowadząc mnie przez korytarz do mojej szafki uśmiechała się delikatnie jedynie do machających jej osób.
- Oto twoja szafka, kawałek dalej jest moja.
- Fajnie, ale czy nie mogłybyśmy normalnie porozmawiać? - wydusiłam z siebie ze złością.
- A o czym? O tym jak bardzo nie chcę tu być?! O tym jak wkurzyła mnie Cindy?! Proszę bardzo rozmawiajmy tak jakby nic się nigdy nie stało! Nie wierzę, że nie zwracasz uwagi na to, że straciłaś ojca! - Carmen wybuchła płaczem i wbiegła przez jakieś drzwi, prawdopodobnie do łazienki.
Zatkało mnie, chyba pierwszy raz powiedziała tyle słów  w mojej obecności, ale to nie były miłe słowa. Ścisnął mnie żołądek i znowu pomyślałam o policjancie. Rozejrzałam się. Kilka osób bacznie mi się przyglądało. Niektórzy patrzyli na mnie z odrazą, a pewna rudowłosa piękność z  drwiącym uśmiechem. Szybko się odwróciłam i otworzyłam szafkę. W środku była karteczka jak ją zakodować. Postępując zgodnie z instrukcją ustawiłam następujący numer :41977. Wrzuciłam książki do środka i kiedy chciałam przykleić na drzwiczkach plan lekcji rozległ się dzwonek na lekcje. Zrezygnowana zatrzasnęłam z hukiem szafkę i poszłam na historię. Za moimi plecami ktoś wołał osobę o takim samym imieniu jak ja. Kiedy głos za mną skręcił zrozumiałam, że woła mnie. Obróciłam się na pięcie i moim oczom ukazała się drobna zdyszana osóbka, z okularami założonymi nisko na nos. 
- Jestem..... Jestem Jasmin. Przyjaciółka Carmen.... Teraz..... Śpieszę się na sprawdzian, ale spotkajmy się tutaj za godzinę. - dziewczyna wydyszała
- Ok, ale.. - nie zdążyłam dokończyć gdyż już jej nie było.
Po chwili znalazłam właściwą salę i otworzyłam drzwi. Wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie, łącznie z ciekawym wzrokiem chudego nauczyciela. Przedstawiłam się i wyjaśniłam dlaczego się spóźniłam. Usiadłam do jedynej wolnej ławki. Było to miejsce przy oknie, skąd miałam widok na park po drugiej stronie ulicy. Nauczyciel sprawdzał obecność, a ja zaczęłam się zastanawiać jak się skontaktować z policjantem. Z zamyślenia wyrwało mnie jedno zdanie - "Pan Way nieobecny". Zaraz, jak to Way?!


21.01
Pierwszy dzień w szkole nie należał do najprzyjemniejszych. Wszyscy mnie obserwowali i do tego jeszcze ta awantura z Carmen. Wracałyśmy osobno. Spotkałam się z Jasmin tak jak mnie prosiła. Pytała o Carmen, martwiła się o nią, bo dawno z nią nie rozmawiała. Podobno po wypadku moja kuzynka z nikim nie utrzymywała kontaktu. Nie można było jej odwiedzić ani zadzwonić. Sama zaczęłam się o nią martwić. To wszystko przysłoniło mi oczy na sprawę śmierci taty i wujka, ale teraz mam już plan jak wszystko zacząć.
____________________________________________________________
Dziękuję wszystkim za komentarze do poprzedniego rozdziału i mam nadzieję, że tak samo dobrze (albo i lepiej) spiszecie się przy tym :)
Rozdział może trochę przejściowy, ale nadaje spójności.
U góry dodałam nową zakładkę "powiadomienia" jeżelibyście chcieli to napiszcie tam i będę was informowała o nowym rozdziale. Zaraz dodam jeszcze zakładkę dotyczącą pytań do postaci.
Czytajcie i komentujcie :)

5 komentarzy:

  1. Wszystko w porządku, fajnie się czyta, bo dobrze piszesz. :D
    Tylko czekam na rozwój akcji! :3
    Pozdro, dawaj nexta. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez z niecierpliwoscia czekam na rozwoj akcji i oczywiscie na Gerarda ;)
    Weny, kochana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie tą kryminalną zagadką.

    Masz niesamowity styl pisania. Każdy rozdział czyta się z lekkością , a co najważniejsze potrafisz zainteresować czytelnika od samego początku.
    Mam wrażenie, że Carmen skrywa jakąś tajemnicę. Hm...
    Czekam na następny.

    @Object Sighs

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo wszystkim dziękuję za komentarze, niedługo pojawi się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń