15.01.
Dalej ten sam dzień, a ja znowu tu
piszę, teraz wiem jak to było mi potrzebne.
Ostatni dzień w starej szkole za mną.
Nic nikt nie mówił nawet się nie zbliżał, a mnie to w ogóle nie
obchodziło. Chłonęłam obrazy jak gąbka. Chciałam zachować jak
najwięcej wspomnień z tego miasta mimo że go nienawidziłam, bo
odebrało mi wszystko. Wracając nie rozglądałam się na boki,
szłam ta sama drogą co zawsze, najkrótszą żeby móc wrócić
szybko do domu, ale teraz tego nie chciałam. To już nie było to
miejsce, w którym znajdowałam schronienie.
Łzy poleciały mi po policzkach.
Siedziałam w pustym pokoju, zostało tu jedynie łóżko i szafa,
wszystko inne było już spakowane i nie było tego dużo. Otarłam
łzy, związałam włosy w kitek i z dużym plecakiem zbiegłam na
dół. Wiedziałam, że ostatni raz dotykam poręczy tych schodów
dziwne, że jej nam nie zabrali. Kiedy wyjrzałam przez okno
zauważyłam, że mama rozmawia z jakimś facetem, był to kierowca
ciężarówki. Rozejrzałam się po domu i wyszłam na zewnątrz. Nie
było nawet kartki z napisem „na sprzedaż”, bo dom był już
sprzedany. Łzy znowu napłynęły mi do oczu. Mama przytuliła mnie
i poprosiła żebym już wsiadła do ciężarówki. W ciasnej
szoferce siedział już ten człowiek, z którym rozmawiała mama.
Był to jej jakiś znajomy i zgodził się nas zawieść do New
Jersey. Spojrzałam w bok, mama stała przed domem i obejmowała
dłonią poręcz ganku, wiedziałam, że płacze. Kierowca zatrąbił
i po chwili wszyscy już siedzieliśmy w środku.
- Mogę już jechać?
- Tak..... Ben....... Jedź już –
mama wybełkotała przez łzy.
- Jade? Jakiej chcesz posłuchać
muzyki? - z zamyślenia wyrwał mnie ten człowiek, który jak
właśnie usłyszałam ma na imię Ben
- Może lepiej posłucham na
słuchawkach...... - nie chciałam dobijać mamy smutnymi tekstami
- Oj daj spokój, jeszcze ogłuchniesz.
- To może być radio.
W ciasnej kabinie rozległy się
spokojne dźwięki damskiego głosu. Nawet nie zauważyłam kiedy
zasnęłam. Gdy się obudziłam byliśmy już w połowie drogi.
Deszcz delikatnie uderzał o szyby, szum wody spod kół samochodów
był dziwnie uspokajający. W kieszeni zaczął wibrować mi telefon.
Wyciągnęłam go i odczytałam przypomnienie, znowu zachciało mi
się płakać. Ben spojrzał an mnie na moment, ale po chwili znowu
był skoncentrowany na drodze. Na ekranie mojej starej Nokii widniał
napis „ODEBRAĆ BILETY Z TATĄ”. Szybko usunęłam drażniący
oczy napis, teraz nic już nie miało takiego znaczenia
_______________________________________
Coś krótkie to, ale następny postaram się mieć dłuższy :)
komentujcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz