czwartek, 7 marca 2013

1.

15.01.
Dalej ten sam dzień, a ja znowu tu piszę, teraz wiem jak to było mi potrzebne.
Ostatni dzień w starej szkole za mną. Nic nikt nie mówił nawet się nie zbliżał, a mnie to w ogóle nie obchodziło. Chłonęłam obrazy jak gąbka. Chciałam zachować jak najwięcej wspomnień z tego miasta mimo że go nienawidziłam, bo odebrało mi wszystko. Wracając nie rozglądałam się na boki, szłam ta sama drogą co zawsze, najkrótszą żeby móc wrócić szybko do domu, ale teraz tego nie chciałam. To już nie było to miejsce, w którym znajdowałam schronienie.

Łzy poleciały mi po policzkach. Siedziałam w pustym pokoju, zostało tu jedynie łóżko i szafa, wszystko inne było już spakowane i nie było tego dużo. Otarłam łzy, związałam włosy w kitek i z dużym plecakiem zbiegłam na dół. Wiedziałam, że ostatni raz dotykam poręczy tych schodów dziwne, że jej nam nie zabrali. Kiedy wyjrzałam przez okno zauważyłam, że mama rozmawia z jakimś facetem, był to kierowca ciężarówki. Rozejrzałam się po domu i wyszłam na zewnątrz. Nie było nawet kartki z napisem „na sprzedaż”, bo dom był już sprzedany. Łzy znowu napłynęły mi do oczu. Mama przytuliła mnie i poprosiła żebym już wsiadła do ciężarówki. W ciasnej szoferce siedział już ten człowiek, z którym rozmawiała mama. Był to jej jakiś znajomy i zgodził się nas zawieść do New Jersey. Spojrzałam w bok, mama stała przed domem i obejmowała dłonią poręcz ganku, wiedziałam, że płacze. Kierowca zatrąbił i po chwili wszyscy już siedzieliśmy w środku.
- Mogę już jechać?
- Tak..... Ben....... Jedź już – mama wybełkotała przez łzy.
- Jade? Jakiej chcesz posłuchać muzyki? - z zamyślenia wyrwał mnie ten człowiek, który jak właśnie usłyszałam ma na imię Ben
- Może lepiej posłucham na słuchawkach...... - nie chciałam dobijać mamy smutnymi tekstami
- Oj daj spokój, jeszcze ogłuchniesz.
- To może być radio.
W ciasnej kabinie rozległy się spokojne dźwięki damskiego głosu. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam byliśmy już w połowie drogi. Deszcz delikatnie uderzał o szyby, szum wody spod kół samochodów był dziwnie uspokajający. W kieszeni zaczął wibrować mi telefon. Wyciągnęłam go i odczytałam przypomnienie, znowu zachciało mi się płakać. Ben spojrzał an mnie na moment, ale po chwili znowu był skoncentrowany na drodze. Na ekranie mojej starej Nokii widniał napis „ODEBRAĆ BILETY Z TATĄ”. Szybko usunęłam drażniący oczy napis, teraz nic już nie miało takiego znaczenia 

_______________________________________
Coś krótkie to, ale następny postaram się mieć dłuższy :)
komentujcie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz