poniedziałek, 25 marca 2013

5.

Carmen ze mną nie gada. Wczoraj zamknęła się w pokoju i nie wyszła aż do rana. Mama postawiła jej tylko  talerz z pizzą z kartonika pod drzwiami, jak się okazało talerzyk zniknął. Co prawda w nocy słyszałam jak idzie do łazienki i bierze prysznic, ale to się nie liczy. Tylko co ja robiłam, że ją słyszałam. To jest dobre pytanie. Do późna przeszukiwał internet co było związane z tatą i wujkiem. Wszystko o dużych i małych gangach. Artykuły na temat śmierci ludzi w podobnych okolicznościach co oni. Jak wygląda życie np. przemytników narkotyków. Udało mi się jeszcze zdobyć namiary na Pana Jonesa. Potem zwyczajnie nie mogłam zasnąć. Byłam zbyt podekscytowana, przerażona jak i nakręcona do następnych działań. Leżałam w łóżku, włączyłam muzykę i gapiłam się w sufit. Po jakiejś godzinie kiedy skończyła się płyta, odblokowałam telefon żeby sprawdzić, która jest godzina, a tu na tapecie Gerard WAY. No właśnie, czy ten tajemniczy Way, to ten Way?
Zasnęłam chyba tylko na kilka godzin, ale mimo to, kiedy się obudziłam byłam rozbudzona. Szybko ubrałam bluzkę z MCR, na to jeansową koszulę i stare szare jeansy. Zbiegłam na dół, mama oczywiście siedział przy kawie przed telewizorem, ale co mnie zdziwiło nie była już  w szlafroku.
- Hej. Już ubrana? - Powiedziałam z charakterystycznym dla mnie uśmieszkiem.
- Hehe. Nie mogę się już normalnie ubrać? - Mama zaczęła się ze mną droczyć.
- Nie no możesz, ale to do Ciebie nie podobne.
- Wiesz jak ciężko było mi się wygramolić z tej cieplutkiej piżamki? - wygłupiała się - Tak na prawdę to zaraz wychodzę, do urzędu.
- Aaa....- nawet nie pytałam po co dokładnie, bo na myśl o tej całej papierkowej robocie robiło mi się niedobrze - mam obudzić Carmen?
- Ona już poszła, to było jakąś godzinę temu. Mówiła, że musi coś załatwić.
- Ok.... - lekko zdezorientowana pożegnałam się i wyszłam.

Bardzo przyjemnie mi się szło. Promienie słoneczne delikatnie muskały moją twarz. Sielankowy nastrój przedarł na pół krzyk. Podskoczyłam jak oparzona. Ktoś krzyczał, błagał żeby go wypuścić, co gorsza wydawało mi się, że to głos Carmen! Pobiegłam to sprawdzić. Bardzo ostrożnie wychyliłam się zza starego budynku. Faktycznie to była moja kuzynka. Nogi zrobiły mi się miękkie,a głos uwiązł w gardle. Strach pozbawił mnie zdrowego rozsądku i nie miałam pojęcia co robić. Jeden z dosyć młodych mężczyzn trzymał ją za ramiona, a drugi coś mówił, chyba nawet groził. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i ten ktoś zatkał mi usta i pokazał żebym siedziała cicho. "Zadzwoń po pomoc, nie bój się" wyczytałam z ruchu jego warg. Potulna jak baranek wykonałam jego polecenie, a on gdzieś zniknął. Kiedy skończyłam rozmawiać, zorientowałam się, że on tam poszedł. Nie pokazał im się, ale rzucał w nich kamyczkami. Zaczęłam robić to samo żeby ich zmylić. W oddali usłyszałam syrenę policyjną. Te gnoje chyba też, bo puścili Carmen i zwiali. Nie zważając na nic podbiegłam do niej. Była cała roztrzęsiona, przerażona. Wtuliła się we mnie i zaczęła rzewnie płakać. objęłam ją ramieniem i odwróciłam się by spojrzeć na idącego w naszą stronę chłopaka. Dopiero teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był chyba w moim wieku. Czarne zmierzwione kosmyki opadały mu na zielonkawe duże oczy. Był całkiem przystojny. Gapiłam się na niego w ciszy, a on na mnie. Milczenie przerwali nam policjanci. Opowiedzieliśmy im wszystko. Ja chciałam iść do szkoły, tak samo jak mój ciemnowłosy kolega, ale poprosiłam żeby Carmen została odwieziona do domu. 
Przed szkołą wpatrywało się we mnie. Kilka osób. Byli to ludzie, którzy jeszcze mnie tutaj nie widzieli lub Ci, którzy widzieli moją wczorajszą kłótnię z kuzynką. Była wśród nich oczywiście Cindy i kiedy spotkałam jej wzrok zaczęła chichotać i coś szeptać ze swoją "świtą". Zignorowałam to i poszłam na lekcje. Przy sali spotkałam Jasmin. Wypytywała mnie co z carmen, czy z nią rozmawiałam po wczoraj. Powiedziałam tylko, że nie było okazji i zniknęłam za drzwiami sali.
Na dworze już nie było tak przyjemnie. Zaczął wiać wiatr i siąpić deszcz. Szybkim krokiem szłam ulicami Newark aż znalazłam adres z mojej karteczki. Nieśmiało zapukałam i cofnęłam się. Drzwi otworzył mi Pan Jeremy. Nie był zaskoczony, że przyszłam. Nasza rozmowa nie trwało długo. Później odwiózł mnie do domu i podał wizytówkę. Szykowała sie kolejna bezsenna noc. Miałam nowe informacje do wyszukania.

22. 01
Co się dzieje z Carmen. Rozumiem, że jest wstrząśnięta dzisiejszą sytuacją, ale ona nie okazuje zaskoczenia, że coś takiego mmiało miejsca. Zaczyna się robić to wszystko co raz bardziej podejrzane.
Pan Jones powiedział mi dzisiaj, że czytała w policyjnych aktach o sprawie mojego ojca i wygląda na to, że to wszystko nie jest takie na jakie wygląda. Według niego, prawdopodobnie wujek też był w to wszystko zamieszany. Muszę brać się do pracy.
_____________________________________________
Jest kolejny rozdział, ktoś mi podsunął pomysł żeby Carmen miała tajemnicę i ma. Widzicie jaki macie na mnie wpływ :D
Czekam na Wasze komentarze są one dla mnie bardzo ważne. Korzystajcie z zakładki pytania i powiadomienia :)

6 komentarzy:

  1. Ohh.. to miłe , że mam na Ciebie "wpływ" :D
    Carmen ma teraz tajemnice, a mi pozostaje domniemywać jaką.. hm . Coś czuję, że zamisat uczyć się na test z matematyki w głowie będę miała Twoje opowiadanie. No widzisz jaki TY masz na mnie wpływ !

    Myślę ,że Carmen z JAKIEGOŚ powodu pomogła w zabójstwie. Może ojciec jej nie kochał ? Bił ją ? Nie wiem ! Pozostawiam to Tobie i Twojej wyobraźni <3 Czekam na nn.

    @Object_Sighs

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawiej. Mam nadzieję że kolejny będzie już nie długo :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Łohoho... Ciekawie się robi :) czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. wohoooo...akcja się rozkręca, ale jak zawsze jest tajemniczo. czekam na next :33

    przepraszam, że dopiero teraz komentuję. :x

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam pojęcia jak tu trafiłam... ale mi się podoba! :D
    czekam na więcej. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozkręca się! :D
    Czekam na next'a :3

    OdpowiedzUsuń